No.7 - In the Hunt (Arcade, 1993)

    Szczerze mówiąc, o In the Hunt trudno napisać więcej niż dwa krótkie zdania. Trudno, gdyż tego klasycznego shootera z bocznym widokiem odróżniają od setek podobnych tytułów właściwie tylko dwa elementy. Pierwszym jest niezwykła, podwodna tematyka, drugi - to przede wszystkim nieprzeciętnie miodna, pełna wybuchów rozgrywka, którą porównywać można tylko z niektórymi spośród najpopularniejszych produkcji gatunku. Nieco nietypowa obsługa, dziesiątki torped, bomb i min głębinowych, nacierający zewsząd (nawet z powietrza!) wrogowie - wszystko to jednak nie dziwi, gdy dowiadujemy się, że surowy, ostry styl tytuł zawdzięcza teamowi, który kilka lat później stworzył początek legendy jaką stała się seria Metal Slug. I choć gra ma niestety jedną, istotną wadę - a jest nią wręcz absurdalny poziom trudności, to jednak dla tych, którzy w tytułach arcade poszukują wyłącznie odmóżdżającego wyładowania, In the Hunt może okazać się rozrywką najczystszego rodzaju. Zatem, czy w ramach poszukiwania ekstremów, czy traktując jako historyczną ciekawostkę - warto sprawdzić jakie przygody czekają tuż pod powierzchnią oceanu.

    Ongi spotykałem się z In the Hunt w salonach gier, jednak teraz produkcja IREM ma już swoje lata. Odnalezienie automatu lub zdobycie któregokolwiek z oryginalnych wydań na konsole może zatem nastręczać sporych trudności - przydatne okażą się oczywiście zasoby sieci i emulacja, choć warto zaznaczyć, że shooter doczekał się także swojego wydania dla PC.

No.6 - Trickster Online (PC, 2003)

    O istocie, pierwotnym zamyśle i ostatecznej drodze jaką podążyły w ostatnich latach MMORPGi można by napisać niejeden referat. Sukces i popularność niestety demoralizuje - błyskotliwa idea staje się przemysłem, wyszukany role playing zmienia się w pogoń za zyskiem i cyferkami, wreszcie, zabawę zastępuje wyłącznie uzależniające wypaczenie. Bohater stał się dzisiaj produktem masowym i dla mnie jest to stan, którego po prostu nie mogę zaakceptować. Z tego też powodu MMORPG jako gatunek właściwie przestał dla mnie istnieć, niczym najciemniejsza spośród czeluści sieci, w której znaleźć można tylko kilka wyjątkowych, tlących się nikłym światłem, nieznanych światełek.

    Trickster Online bez wątpienia nie jest wolny od niektórych wad wymienionych we wstępie, jednak jego urok i nastrój potrafią sprawić, że zapomina się nie tylko o nich, ale także niemal o złu całego świata. Gra jest niewątpliwą gratką dla tych, którzy wbrew powszechnemu trendowi, doszukują się w grach zupełnego oderwania od rzeczywistości, zamiast przekraczania kolejnych barier w drodze do idealnego realizmu. Niezwykle cukierkowy klimat, pięknie rysowane tła, naprawdę dobra oprawa dźwiękowa i nierzadko zaskakujące, niedorzeczne pomysły autorów Trickstera potrafią oczarować i rozbawić. Żywy świat, nieobcy innym produkcjom gatunku jest odmiennie przyjazny i na swój sposób hipnotyzujący. I nawet jeśli przesadzam - wart sprawdzenia. Po kilkunastu miesiącach luźnej gry trudno byłoby mi już wyliczyć tych, którzy bezwiednie wpadli w zasadzkę tego świata za moja przyczyną.

    MMORPG produkcji koreańskiego Ntreev (od roku 2006 w języku angielskim) jest jedną z tych gier, które swoje funkcjonowanie opiera na zasadzie w pełni darmowego dostępu do rozgrywki oraz płatnych, niedostępnych w zwykłej grze, przedmiotów i bonusów. I choć dla mnie nie ma to większego znaczenia, to nawet najbardziej wybredni zazdrośnicy powinni być zadowoleni - firma niezwykle często obdarza nagrodami nawet tych najmniej aktywnych graczy.

No.5 - N+ (Nintendo DS, 2008)

    Niewiele, spośród tysięcy flashowych gier, osiąga sukces na tyle namacalny, by ostatecznie wylądować na półkach sklepowych zaraz obok najnowszych superprodukcji. Takie szczęście spotkało produkcję Metanet Software, której następca od zeszłego roku znalazł się na ekranach niejednej konsoli. I nie jest to bynajmniej przypadek, N+ jest bowiem podręcznikowym przykładem dwuwymiarowej grywalności niemal w najczystszej postaci, bez współczesnego blichtru, słodyczy, a nawet oprawy fabularnej. Zasady kilkuset plansz sprowadzają się do dwóch celów - przeżyj i dotrzyj do wyjścia. Gonią czas i przeciwnicy, frustrują przegrane i sadystyczne, trudne do pokonania elementy. Bawią - niespotykana mechanika poruszania się postaci, balans, odbijanie od ścian, zróżnicowanie wyzwań i napotykanych przeszkód. Gra wciąga, a przy kombinacji umiejętności i szczęścia przelatuje się przez nią jak huragan. N+ jest niczym wielka niebieska pigułka grywalności, działa mocno, nawet na tych, dla których wielki kubek gorącej kawy to już tylko smak.

    Produkcja została wręcz obsypana doskonałymi recenzjami na całym świecie, a jej europejska premiera dla Nintendo DS przewidziana została na aktualny miesiąc. Xbox Live Arcade oferuje zręcznościówkę za równowartość €10, zaś amerykańskie wersje gry dla DS czy PSP dorwać można okazyjnie w sklepach i na portalach aukcyjnych.